27 kwietnia 2024

Świąteczna Eucharystia

Uroczystą Mszę św. w Boże Narodzenie odprawił w katedrze ks. biskup Piotr Greger.

Służbę liturgiczną ołtarza pełnili alumni i diakoni Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, a uroczystemu charakterowi liturgii zapewnił śpiew chóru katedralnego pod dyrygenturą Tadeusza Czerniawskiego.

Zwracając się do wiernych ks. biskup Piotr nawiązując do czytanej Ewangelii ( J 1, 1-18) powiedział:

„Kościół zaprasza nas do refleksji nad tym, co się wydarzyło w Betlejem. Kolejne zdania prologu Jan-owej Ewangelii coraz bardziej zbliżają nas do spotkania z tajemnicą Wcielenia, dzięki czemu Bóg staje się nam coraz bliższy. Na tym polega wielki dar przyjaźni, jakim Jezus nam ofiaruje. Wszystko otrzymujemy dzięki Temu, który zbliża się do nas i zaprasza do zażyłego z Nim przebywania. W takim modelu myślenia możemy powiedzieć, że jesteśmy zaproszeni do wiecznej przyjaźni z Tym, od którego wszystko się zaczyna, który nadaje znaczenie i sens naszemu istnieniu. Tylko w przyjaźni z Nim możemy odnaleźć ostateczną wartość naszego życia; stąd od Niego należy zawsze i wszystko rozpoczynać. Bóg ciągle przemawia do ludzi (poprzez słowa, wydarzenia, znaki), a teraz ten sam Bóg przemówił do nas przez swojego Syna. Bóg nie jest niemy i milczący, lecz wciąż żywy i nieustannie przemawiający do człowieka. Jeśli ktoś mówi do kogoś, to znaczy, że pragnie nawiązać z nim kontakt, że ten drugi nie jest mu obcy ani obojętny, że chce z nim wejść w jakąś formę zażyłości. Jeśli Bóg wypowiada wobec człowieka swoje słowo i czyni to pierwszy, to znaczy, że On sam pragnie nawiązać z człowiekiem trwałe relacje. Jeśli dziś mamy po raz kolejny szansę budowania z Bogiem wzajemnych więzi, to tylko dlatego, że On sam zapragnął tego jako pierwszy! Wobec tego faktu trzeba nam się mocno pochylić, dosłownie i metaforycznie. Odczytany dziś fragment stanowiący początek Jan-owej Ewangelii, nazywa Jezusa Słowem Ojca, chociaż nie zwraca zbyt wielkiej uwagi na treść mowy Ojca do człowieka. Owszem, są sytuacje, w których liczy się przede wszystkim treść wypowiadanego czy pisanego słowa (korespondencja urzędowa, gdzie istotniejsza jest treść komunikatu niż jego nadawca; wyniki testu egzaminacyjnego; uzasadnienie jakiejś decyzji czy postanowienia w danej sprawie). Są jednak takie sytuacje, a jest ich każdego dnia wiele, kiedy nie tyle ważna jest treść, ale to, od kogo wiadomość otrzymujemy (kiedy dzwoni ktoś z bliskich i składa życzenia, to nie pamiętamy dokładnie wypowiedzianych słów, ale wiemy, że taka osoba dzwoniła wyrażając w ten sposób pamięć i życzliwość). Przyjęcie Słowa Ojca ma zrodzić w nas pragnienie oraz decyzję troski o mądrość. Żyjemy bowiem w świecie, w którym bardzo nam dokuczają nie tylko grzechy, ale męczy nas także brak mądrości. Żyjemy w świecie, w którym wciąż brakuje nam czasu, aby zaangażowanie zawodowe i pozostałe obowiązki pogodzić z modlitwą i odpowiedzialnością za rodzinę.
Żyjemy w świecie, gdzie chęć posiadania i znaczenia wydaje się być jedynym celem podejmowanych zadań. Żyjemy w świecie, gdzie brak nadziei na jutro paraliżuje wiele dobrych działań i zniechęca do ich realizacji. Tymczasem mądrość (ta uosobiona!) jest na wyciągnięcie ręki: Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami. Takie jest orędzie dzisiejszego świątecznego dnia. To nie jest demagogia. To nie są tylko piękne i puste hasła, ale rzeczywistość. Uwierzmy wreszcie, przyjmijmy treść tego orędzia na serio. To orędzie zbawienia rozbrzmiewa już od ponad dwudziestu wieków i pokazuje bardzo wyraźnie, że dla wszystkich niebo jest otwarte, również dla tych, którzy uważają i wierzą, że przed nimi zamknęło ono swoje bramy.
Dzień Bożego Narodzenia, czas wpatrywania się w otwarte niebo i odkrywania prawdy, że wiara w Nowonarodzonego jest źródłem wolności, siłą prawdy i znakiem autentycznej miłości. Życzę wam, abyście w Tym, który dla nas się narodził odkryli swego Zbawiciela; Tego, który przynosi wolność przerastającą wszelkie ludzkie o niej wyobrażenia; Tego, który daje zbawienie, a którego mocy człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić; Tego, który pozwala nam – pomimo wojen i braku wzajemnego poszanowania – z czystym sercem, spokojnie i z podniesionym czołem, spoglądać w przyszłość”.