27 kwietnia 2024

Odpust parafialny

Święto patronalne ku czci św. Mikołaja przeżywaliśmy w niedzielę 10 grudnia.

Sumie odpustowej przewodniczył ks. biskup Piotr Greger. Wraz z nim modlili się: ks. Antoni Młoczek – proboszcz katedry oraz ks. Stanisław Gańczorz – emerytowany proboszcz parafii św. Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach.

Na zakończenie uroczystej Eucharystii odśpiewano hymn „Te Deum laudamus”, a ks. biskup Piotr odmówił litanię do św. Mikołaja, po której udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

Uroczystość odpustową uświetnił śpiew chóru katedralnego pod dyrekcją Tadeusza Czerniawskiego. Natomiast ks. Stanisław Gańczorz głosił kazania podczas pozostałych Mszy św.

Przy okazji odpustu odbył się kiermasz: młodzież Wolontariatu Misyjnego „Salvator” sprzedawała pamiątki z krajów misyjnych, by zebrane środki przeznaczyć na wyjazdy misyjne.

W odpustowej homilii bp Piotr Greger powiedział między innymi:
Postać św. Mikołaja jednoznacznie kojarzy się z tym, co dobre, radosne, dające poczucie bezpieczeństwa; prezenty, klimat adwentu zapowiadający czas Bożego Narodzenia. W liturgii drugiej niedzieli adwentu mamy ciekawą katechezę na temat nadziei oraz chrześcijańskiego modelu pocieszenia. To jest przedsmak niedzieli radości, którą będziemy przeżywali za tydzień, a nieco później radosny moment tajemnicy Wcielenia Syna Bożego. Taka jest droga adwentowego oczekiwania: od tęsknoty za Bogiem (tydzień pierwszy) poprzez nadzieję (tydzień drugi) do radości (druga część adwentu, a następnie uroczystość Narodzenia Pańskiego).
Ludzkość zawsze potrzebowała pocieszenia i podtrzymania na duchu. Współcześnie żyjący człowiek nie jest w tym względzie żadnym wyjątkiem. Patrząc na otaczający świat, dostrzegamy narastające zagubienie i wyobcowanie, dochodzi do tego świadomość faktycznego zagrożenia ludzkiego życia (nie chodzi tylko o trwające wojny czy konflikty); w obliczu takich sytuacji doświadczamy stanu apatii, zniechęcenia, pojawia się zwątpienie. To nie oznacza, że człowiek chce być wyłącznie czarnowidzem czy fatalistą, że dostrzega jedynie same cienie otaczającej go rzeczywistości, ale coraz trudniej pogodzić mu się z tym wszystkim, co skutecznie przysłania nadzieję i dystansuje od poczucia radości.
Człowiek potrzebuje pocieszenia, ale trzeba to zrobić mądrze. Nie wolno go niczym zwodzić, ale należy pokazać mu prawdziwe i realne źródło nadziei. Człowiek nie powinien dać się zwieść hasłami łatwego wyjścia z kryzysu i tanich recept na życie. Dla nas, ludzi wiary, źródłem pociechy i nadziei jest orędzie zbawienia, które wpierw głosił sam Chrystus, a następnie kontynuuje to zadanie Kościół w Jego imię i z Jego wyraźnego nakazu. Trzeba od razu zaznaczyć, że to nie jest łatwa pociecha. Czasami można odnieść wrażenie, że człowiek woli jednak tanią nadzieję, która niczego nie wymaga, jest bardzo łagodna, przyjemna. Tymczasem Kościół posłuszny woli Chrystusa głosi Ewangelię i daje ludziom nadzieję, ale jednocześnie wzywa do przemiany życia. Taka jest natura rzeczy i nie można inaczej. Dlatego prorok Izajasz – o tym słyszymy dzisiaj – zachęca, w imieniu Boga, nie tylko do pocieszania ludu, ale nade wszystko także do przemiany życia, do odkrywania dróg prowadzących na spotkanie z Bogiem. Podobnie czyni Jan Chrzciciel, kiedy wzywa do ścielenia dróg Panu i prostowania ścieżek dla Niego.
Nie jest łatwo przyjąć pociechę i słowa nadziei, jeśli są połączone z jakimkolwiek zobowiązaniem. Tęsknota za nową przyszłością, oczekiwanie na lepszy świat będzie zawsze puste i naiwne, jeśli nie potraktujemy na serio tego, że przemiana nie może się dokonać bez naszego zaangażowania. Na tym polega adwentowe przygotowywanie dróg dla Pana; to jest autentyczne prostowanie ścieżek dla Tego, który ciągle przychodzi. Bóg nie chce zbawić człowieka bez naszego otwarcia się na Niego, bez naszego przygotowania serc na przyjęcie Jego łaski. Takie było posłannictwo (powiemy: adwentowe posłannictwo) Jana Chrzciciela, którego tradycja nazwała „prorokiem adwentu”.
Wpatrzeni w Jana Chrzciciela, każdy z nas ma szansę stać się prorokiem adwentu dla innych; trzeba wskazywać na Chrystusa i pomagać innym okryć prawdę o Jego istnieniu. Dzisiaj, kiedy tak wielu ludzi nie dostrzega obecności Boga, należy odważnie ukazywać Chrystusa jako Tego, który nie tylko ostatecznie prostuje drogi naszego życia, ale który sam jest Drogą – drogą do Ojca, drogą do życia wiecznego. Idźmy zatem tą drogą, otwórzmy się na Jezusa, którego w liturgicznym czasie adwentu oczekujemy. Bądźmy promotorami chrześcijańskiej nadziei i autentycznej radości.